Lipawa – dzielnica Karosta | Łotwa 2020

Litwa, Łotwa i Estonia po bezdrożach

to cel naszej wyprawy

Dzień szósty
Trasa: Płótele – Lipawa

 

Z Płótele na Litwie jedziemy do Lipawy na Łotwie.

Oczywiście wybieramy drogi szutrowe i taką też drogą przekraczamy granicę litewsko – łotewską, parę kilometrów za miejscowością Szkudy, tutaj.  Wąska droga wśród lasów i tylko znak informujący, że już jesteśmy na Łotwie.

Lipawa

Lipawa to trzecie co do wielkości miasto na Łotwie. Stolica Kurlandi z bardzo bogatą historią. To tutaj przeplatały się losy Polaków, Niemców czy Rosjan.

My mijamy centrum Lipawy i kierujemy się w stronę kanału portowego,  który odgradza dzielnicę Korosta od reszty miasta. Most zwodzony łączący miasto z z dzielnicą jest bardzo interesujący. Drewniano – metalowa konstrukcja, postawiona na jednej podporze, która obraca się równolegle do brzegu gdy kanałem przepływają większe jednostki.

No i jesteśmy w dzielnicy

Karosta

co z łotewskiego “kara osta” znaczy – port wojenny. Karosta to dawne miasteczko garnizonowe, teren zamknięty przez ponad 120 lat.

Dzielnica Korosta powstała na mocy decyzji Aleksandra III pod koniec XIX wieku. W czasach ZSSR miała charakter zamkniętego „военного городка”. Dziś jest integralną częścią miasta, jednak sprawia wrażenie niezamieszkanej i nikomu niepotrzebnej. Przed rozpadem ZSSR Karostę zamieszkiwało około 25 tys. osób. Dziś to dzielnica z najtańszymi mieszkaniami w mieście, to teren ruin i odrapanych blokowisk, gdzie czas jakby się zatrzymał w poprzednim tysiącleciu.

Jednak to do dzielnicy Karosta kierują się wszyscy turyści odwiedzający miasto, bo tutaj znajduje hostel – muzeum który powstał w dawnym więzieniu carskim – gdzie oprócz zwykłego noclegu w jednej z dawnych cel można zostać więźniem politycznym przez jedną noc, oczywiście za dodatkową opłatą i po podpisaniu zgody. Tutaj znajduje się

Fort Północny

który znany jest również jako Fort Ziemelu czy północne umocnienia.

Do dzisiaj pozostał pas betonu ciągnący się wzdłuż plaży, od północnej strony są lepiej zachowane budynki, które stopniowo, czym bliżej Lipawy znikają w morzu.

Teren jest dziki, można dowolnie zwiedzać dwupoziomowe budynki, korytarze, utopione w morzu ściany. Niektóre budynki przyozdobione są graffiti.

Umocnienia zostały wybudowane przez carską Rosję na przełomie XIX /XX w., miały chronić port wojenny i zamknięte miasto. Docelowo linia umocnień zewnętrznych miała otaczać całe miasto, jednak już w 1908 roku, po niespełna dziesięciu latach budowy, cała forteca została uznana za strategiczną pomyłkę i została opuszczona. Mimo prób, zniszczenie tak solidnej fortyfikacji nie udało się. Dzisiaj morze, wiatr i mróz powoli kończy to co nie udało się rosyjskim żołnierzom.

Polska Lipawa

Historia Lipawy jest nierozerwalnie związana z Polakami, którzy pojawili się w Lipawie po upadku Powstania Styczniowego. Rodziny polskie, litewskie, żmudzkie były prześladowane po powstaniu, w którym utraciły swoje majątki na Litwie, często odbywały karę zsyłki na daleką Syberię a po powrocie miały zakaz osiedlania się w swoich rodzinnych stronach. Wybierały zatem miejsce położone najbliżej rodzinnej guberni i była to akurat Lipawa znajdująca się kilkanaście kilometrów od granicy. Przykładem takich emigrantów może być rodzina Narutowiczów. Bracia Narutowiczowie Gabriel (późniejszy prezydent) i Stanisław (sygnatariusz aktu niepodległości Litwy) spędzili swoje nastoletnie lata w Lipawie uczęszczając do lokalnego gimnazjum.

W mieście znajdziemy sporo „akcentów polskich”.

W rzymskokatolickiej katedrze pod wezwaniem świętego Józefa znajdują się tablice pamiątkowe z nazwiskami fundatorów kościoła, czyli szlachty polskiej i litewskiej.

W ogrodzie okalającym katedrę znajduję się nagrobek dziekana diecezji lipawskiej – Kazimierza Sosnowskiego (zapisany po łotewsku jako Kazimirs Sosnovskis).

W Lipawie znajduje się także oddział regionalny Związku Polaków na Łotwie.

Z Lipawy jedziemy drogą szutrową wzdłuż wybrzeża, szukając miejsca na nocleg. Początkowo mieliśmy spać na campingu w Rūgumi, jednak miejscówka nie przypadła nam do gustu.

Pojechaliśmy kilometr dalej na camping Kaleji i to był strzał w dziesiątkę. Położony wśród drzew, nad samym morzem camping oferował dużo przestrzeni, stoły biwakowe z zadaszeniem, miejsce na ognisko.

Sanitariaty położone były w dwóch miejscach, „polowe” czyli sławojka i miejsce do mycia naczyń zaraz przy miejscach biwakowych a prysznic i dodatkowe toalety w dobudówce przy budynku głównym.

Koszt noclegu za samochód, namiot i 3 osoby to 17,50 euro za noc. Za 3 euro można kupić dosyć dużą wiązkę drzewa na ognisko. Strona camping znajduje się po adresem: https://www.piejuras.lv/.

Nad samym morzem ustawione są ławeczki z których można oglądać zachody słońca.

Plaża była zupełnie pusta. Oprócz nas na campingu nocowały 3 rodziny.

Rewelacyjna miejscówka. Polecam.

Zachęcam również do przeczytania poprzednich wpisów z włóczęgi po Litwie.

Litwa

 

Beata

Menu