Balkan Express
Dzień pierwszy
Z Vukovaru przez Srebrenicę nad Drinę
Bośnia i Hercegowina urzekła nas na przełomie maja i czerwce tego roku.
Zwiedziliśmy sporo ale zabrakło nam czasu na wschodnią część kraju.
To co nas zaciekawiło w BiH na naszej stronie.
Teraz planując wyjazd postanowiliśmy zacząć właśnie tutaj a dokładniej trochę wyżej patrząc na mapie w chorwackim Vukovarze.
Vukowar


Wieża ciśnień – budynek- symbol, na którym po dziś dzień powiewa chorwacka flaga.

Wojna bałkańska interesowała nas od zawsze, może dlatego, ze Grzegorz będąc w wojsku na przełomie 1997-1998 roku bardzo chciał pojechać na misję pokojową na Bałkany.
VUKOVAR
zwany jest miastem-bohaterem lub chorwackim Stalingradem.
Obecnie do zwiedzania udostępniona jest wieża wodna, pozostawiona celowo jako pomnik. Zrobiła na nas duże wrażenie. Mnóstwo śladów po trafieniach pociskami artyleryjskimi, przystosowana dla potrzeb turystycznych, z dziurami w ścianach i w dachu.



Zwiedzanie
Przy wieży wodnej znajduje się duży bezpłatny parking, restauracja i toalety.
Wejście na wieżę jest płatne, za 4 osoby dorosłe zapłaciliśmy 260 kn, czyli 75 kn za osobę.
Na wieżę wjechaliśmy windą. Po wyjściu ścieżka spacerowa zaprowadziła nas na taras widokowy, z którego można zobaczyć panoramę Vukovaru i Dunaju.



Z wieży zeszliśmy piętro niżej, gdzie dla zainteresowanych jest kilka urządzeń multimedialnych przedstawiających przebieg oblężenia Vukovaru.
Czy Vukovar zrobił na nas wrażenie – niezbyt szczególne.
Po wieży wodnej zwiedziliśmy kościół św. Filipa i Jakuba, położony w ładnym parku.
Obok kościoła można spokojnie zaparkować samochód.




Zwiedzanie zajęło nam około godziny i przejechaliśmy do centrum Vukovaru, gdzie można zaparkować na parkingu, konieczne jest posiadanie gotówki – parking kosztuje 3 kuny, płatne w parkomacie gotówką.
Centrum Vukovaru ma swój urok, kilka wąskich uliczek z zabytkowymi kamienicami, opuszczone budynki, kilka restauracji.


Całkiem dobry browar, kawałek dalej plac i opuszczony hotel. Wszystko można zobaczyć w 30 minut.
Ale nie po to tutaj przyjechaliśmy.
Vukovar a wojna bałkańska
Wiosną 1991 roku w Vukovarze zaczęło dochodzić do pierwszych incydentów – budowano barykady, przedmieścia miasta zajęły wojska serbskie, z obu stron dochodziło do zaczepek. Odnotowywano coraz więcej zamachów bombowych na domy i sklepy obu nacji. Majowe referendum 1991 roku, w którym ponad 90% mieszkańców Chorwacji opowiedziała się za niepodległością zostało zbojkotowane przez zamieszkałych na jej terenie Serbów. W sierpniu wojska Jugosłowiańskiej Armii Ludowej (JNA) zaczęły atakować terytorium Chorwacji, obejmując wschodnią Slawonię i zdobywając po kolei miejscowości: Osijek, Dakovo, Vinkovici.
Rozpoczęło się oblężenie miasta. Obroną Vukovaru dowodziło dwóch byłych oficerów Jugosłowiańskiej Armii Ludowej (JNA) – Mile Dedaković i Branko Borković. Plan obrony zakładał podział miasta na sześć pierścieni i obronę każdego z nich przez konkretny oddział. Miasta broniło ok. 1800 – 2200 żołnierzy. Wojska serbskie liczyły w różnych okresach od 27 tys. do ponad 80 tys. żołnierzy JNA i grup paramilitarnych W walkach o Vukovar brało udział ponad 1000 czołgów, wozów opancerzonych, ciężka artyleria, lotnictwo JNA i okręty wojenne pływające po Dunaju. Podczas walk o Vukovar wystrzelono około 12000 pocisków i rakiet dziennie. Miejscowy szpital, mimo, iż w widoczny sposób oznaczony był czerwonym krzyżem również był ostrzeliwany i bombardowany. Spadło na niego łącznie 800 pocisków. Po prawie 3 miesiącach ostrzału wojska serbskie zdobyły miasto. W walkach zginęło ok. 8 tys. osób (w tym ponad 1100 cywilów). Pozostali mieszkańcy zostali zamordowani lub wypędzeni. Vukovar ogłoszono „serbskim miastem”.
Po zdobyciu miasta Serbowie zniszczyli 99 % budynków w mieście. W ten sposób chorwacki Vukovar stał się najbardziej zniszczonym miastem XX wieku.




Po piwie i kawie pojechaliśmy w kierunku Srebrenicy. Granicę chorwacko – bośniacką pokonaliśmy na granicznej rzece Sawie w miejscowości Brczko. Kilka minut czekania i jesteśmy w Bośni. Wymiana waluty, zakup karty z internetem i jedziemy.
Obiad zjedliśmy w Studio 19 w Zvornik, całkiem fajna knajpka położona nad rzeką Drina.
Złapaliśmy trochę oddechu, ponieważ to był długi dzień, kilkanaście godzin podróży z Polski do Vukovaru i dalej. I to jeszcze nie koniec.
Srebrenica

Nazwa miasta pochodzi od znajdujących się w okolicy złóż srebra. Miejscowość słynęła z wydobycia tego surowca, a także rud cynku, ołowiu i złota. Obecnie działa tu uzdrowisko i kopalnia soli. Jednak nazwa ta kojarzy się głównie tylko z jednym – z największym aktem ludobójstwa od czasów II wojny światowej.
Na nas Srebrenica wywarła przygnębiające wrażanie.
Miasto zagubione pośrodku gór, biedne, zaniedbane, jakieś takie smutne.
Samo miejsce pamięci znajduje się kilka kilometrów wcześniej w miejscowości Potočari, zwiedzanie jest bezpłatne.


W 1991r. miasto było zamieszkiwane przez prawie 40 tys. osób, z czego 73% stanowili Muzułmanie, a 25% Serbowie. Już od 1992r. Srebrenica i jej okolice były otoczone przez wojska serbskie. W samej Srebrenicy schroniła się ludność z pobliskich wiosek. W pewnym momencie w mieście przebywało 5 razy więcej niż przed wojną. Warunki życia w mieście były bardzo ciężkie – brakowało jedzenia, lekarstw, szerzyły się choroby i nielegalny handel, nie było elektryczności i bieżącej wody. Dziesiątki tysięcy osób było skoncentrowanych na bardzo małej przestrzeni. Ludzie spali w garażach, w szkole, czasem dosłownie mieszkali na ulicach. W kwietniu 1993r. Srebrenica i tereny w promieniu 30 km zostały na mocy Rezolucji ONZ nr 819 ogłoszone jedną ze “Stref bezpieczeństwa” (obok Žepy, Sarajeva, Bihaća, Tuzli i Goražde). Oznaczało to, że były to strefy zdemilitaryzowane o specjalnym statusie. Zgodnie z kolejną Rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ (nr 824) nie można ich było napadać ani bombardować. Za ochronę srebrenickiej enklawy odpowiadał holenderski batalion ONZ, pod dowództwem Thomasa Karremansa, stacjonujący w pobliskiej wiosce Potočari. Nie miał on jednak mandatu do użycia broni.
Strategia postępowania Serbów wobec Srebrenicy i sąsiedniej enklawy Žepy została określona w Dyrektywie nr 7 Głównego Dowództwa RS, którą podpisał w marcu 1995r., prezydent Republiki Serbskiej Radovan Karadžić. Zakładała ona “codzienne działania bojowe, które miały sprawić, by życie mieszkańców obu tych stref było niepewne, nie do wytrzymania i bez perspektyw”. W 1995r. Serbowie całkowicie opanowali okolicę i zaczęli blokować dostawy pomocy humanitarnej. ONZ nie przeprowadziło jednak żadnej interwencji zbrojnej. Na początku lipca 1995r. wojska Republiki Serbskiej rozpoczęły operację o kryptonimie “Krivaja-95” ostrzeliwując pozycję Bośniaków i stanowisko obserwacyjne Holendrów. Zdobyły tym samym Srebrenicę. Siły “Korpusu Drina” dowodzone przez Radislava Krstića przejęły dwa holenderskie posterunki i wzięły 30 zakładników. Dowódca holenderskiego batalionu płk. Karremans poprosił NATO o wsparcie lotnicze. Otrzymał je dopiero rano 11 lipca, lecz po krótkim nalocie 2 myśliwców reszta samolotów została wstrzymana, prawdopodobnie z uwagi na bezpieczeństwo przetrzymywanych zakładników. Srebrenica była cały czas ostrzeliwana przez wojska serbskie. W bazie w Potočari schroniło się wówczas ok. 5 tys. muzułmańskich uciekinierów. Pozostałych 15 tys., które nie zmieściło się w bazie, pozostało poza nią. Dochodziło do gwałtów, nawet na kilku i kilkunastoletnich dziewczynkach, mordach niemowląt czy kobiet w ciąży, czemu bezczynnie przyglądali się holenderscy żołnierze. Podczas spotkania z płk. Karremansem generał Ratko Mladić nakazał złożenie broni przez mieszkańców i żołnierzy, a następnie wydanie wszystkich uchodźców z bazy. Holendrzy spełnili żądania serbskiego dowódcy i nakazali muzułmańskim uciekinierom opuścić obóz. Powodem miały być kończące się zapasy żywności i brak warunków sanitarnych. Na wychodzących muzułmanów czekali Serbowie, którzy rozpoczęli selekcję. Kobiety i dzieci (ok. 23 tys. osób) zostały przewiezione autokarami w okolice Tuzli, po czym puszczone wolno. Mężczyzn i chłopców w wieku od 12 do 77 lat wsadzono do oddzielnych autobusów i wywieziono w różne miejsca…Między 12 a 16 lipca 1995r. Serbowie dokonali masakry ponad 8 tys. osób. Ok. 3 tys. osób zginęło, próbując przedrzeć się przez tereny opanowane przez Serbów w rejon Tuzli, gdzie znajdowała się baza ONZ.
Ponad 100-kilometrowa “droga do wolności” usiana była różnego rodzaju pułapkami: polami minowymi, zasadzkami i serbskim ostrzałem artyleryjskim. Próbujących ukryć się w autobusach wiozących kobiety i dzieci mężczyzn rozstrzeliwano. Większość mężczyzn została poddana torturom, a następnie zamordowana przez rozstrzelanie, głównie w okolicach miejscowości: Nova Kasaba, Kamenica, Sandići, Pilica czy Konjevic Polje. Magazyny w Kravicy, gdzie schroniło się ok. tysiąca osób obrzucono granatami – wszystkie osoby zginęły. 16 lipca 1995r. Serbowie pozwolili Holendrom opuścić Potočari. W górach wokół Srebrenicy trwały egzekucje.
Ciała ofiar wrzucano do zbiorowych grobów (pierwotnych). Często też część zwłok przenoszono w inne miejsca (masowe groby wtórne), by zatrzeć ślady zbrodni i uniemożliwić identyfikację. Kości jednej z ofiar zostały później znalezione w 5 różnych lokalizacjach w odległości 32 km. Masowe groby odkryto również w Orohovacu, Kozluku, Kravicy, Petkovicy, Zvorniku, Bratunacu.






Ten rejon Bośni i Hercegowiny nie jest turystycznym rajem. Nie znalazłam tutaj żadnego campingu.
Przejechaliśmy obok zapory wodnej w Perućcu, zbudowanej na rzece Drina, oddanej do eksploatacji 27 listopada 1966 roku. Tama ma długość 460 metrów i wysokość 90 metrów. Środek jeziora stanowi granicę między Republiką Serbską, BiH i Republiką Serbii.

Jedną z bardziej makabrycznych ciekawostek, którą znaleźliśmy czytając informacje o tym regionie jest ta związana z zabytkowym, osmańskim mostem w Wiszegradzie.

Most w Wiszegradzie w 1992 roku stał się miejscem kaźni ok. 3 tys. bośniackich cywilów. Zabijano ich podrzynając gardła, a ciała wrzucano do Driny. Spływały one do sztucznego jeziora Perucac, które połączone było z położoną nieopodal elektrownią wodną. O ogromnej skali tego zjawiska może stanowić fakt, iż dyrektor elektrowni apelował w radiu, by zaniechać morderstw, ponieważ ciała ofiar zatykały odpływy tamy elektrowni. Po wojnie z 63 % Muzułmanów zamieszkujących Višegrad pozostało jedynie ok. 10 %, zaś odsetek Serbów w mieście wzrósł z 33 % do 90 %. W 2010r. z uwagi na konieczność przeprowadzenia prac konserwatorskich, władze zdecydowały o obniżeniu poziomu wody w jeziorze Perucac. Właśnie wtedy odkryto szkielety ok. 97 osób – najprawdopodobniej ofiar mordów z 1992r.
Po przeczytaniu tych wszystkich okropności ciężko było zdecydować się na nocleg na dziko. Dodatkowo ukształtowanie terenu nie pomagało, stromo, brak płaskiego miejsca nad jeziorem.

Dopiero wieczorem, przy opuszczonych budynkach znaleźliśmy miejsce, które nadawało się na nocleg.

Miejsce opisane na google maps jako plaża klotjevac.
Tutaj rozbiliśmy swój camping.
Rankiem było całkiem przyjemnie.






Kąpiel w jeziorze, śniadanie, zebranie sił przed następnym dniem.
Jest dosyć trudno, jedziemy niezbadanym terenem, nie znalazłam o tych stronach Bośni dokładnych informacji czy traków.
Jutro chcemy zobaczyć Stari Brod, bardzo ciekawe miejsce upamiętniające II wojnę światową i dotrzeć na camping nad Driną
Masz ochotę, śledź nasze relacje na fb: https://www.facebook.com/profile.php?id=100041679559589
lub na yt: https://www.youtube.com/channel/UCW27y6Vy8P1tqhY_cEEVvKA
Balkan Expres, nazwa wzięła się z piosenki, którą umieściliśmy w drugim filmie o Bośni i Hercegowinie. Bardzo przydała nam do gustu.
Dzień następny: