Kotor i okolice

Balkan Express

Dzień szósty i siódmy

Boka Kotorska

Po późnym śniadaniu na campingu Ušće Trebinje, ruszamy na zwiedzanie okolicy.

Camping zlokalizowany jest w pobliżu rzeki – Trebišnjica, która nazywana jest najdłuższą podziemną rzeką na świecie.

Rzeka Trebišnjica ma swój początek przy granicy z Czarnogórą, jej długość to 187 kilomety, z czego połowa znajduje się pod ziemią, jakby bawiąc się w chowanego z ludźmi. Burzliwy prąd może nagle zejść do podziemia i równie nagle pojawić się kilka kilometrów dalej.

Obecnie nad rzeką zbudowane są cztery elektrownie wodne, powstały przy niej dwa sztuczne jeziora Bilenko i Gorichko.

Rzeka najładniej wygląda z osmańskiego mostu w Trebinje, który ma bardzo ciekawą historię.

Po pierwsze – dwie nazwy.

Most Arslanagića został zbudowany w 1574 przez Wielkiego Wezyra Mehmead Paša Sokolovića, który trzy lata później zbudował bardziej słynny most w Wiszegradzie. Most składa się z dwóch dużych i dwóch małych półkolistych łuków. Nazwa mostu wywodzi się od XVII wiecznego imienia poborcy opłat mostowych Arslan-agi. Natomiast od 1993 roku nazywany jest już mostem Perovića.

Po drugie – dwie lokalizacje.

Pierwotnie most znajdował się 10 km w górę rzeki, jednak w 1965 roku, w związku z budową elektrowni wodnej Grančarevo, most został przeniesiony w górę rzeki. Całkowity montaż mostu w nowym miejscu trwał prawie sześć lat.

Oprócz zwiedzenia słynnego mostu Trebinje postanowiliśmy przejechać przez dwa inne mosty zawieszone nad Trebišnjicą.

Pierwszy, to stary metalowy most z drewnianą nawierzchnią.

Tutaj należy skręcić aby wjechać na most.

Drugi most jest parę metrów dalej – Donje Grančarevo.

Jest to stary, kolejowy most , bardzo wąski, zaadoptowany do ruchu kołowego który kończy się bezpośrednio przy tunelu.

Dla nas było to o tyle ciekawe, ze oba mosty były bardzo wąskie i tak do końca nie wiedzieliśmy dokąd nas zaprowadzą.

Chcieliśmy przekroczyć granicę z Czarnogórą bardzo małym przejściem w Aranđelovo, z którego zostaliśmy cofnięci ponieważ przejście otwarte jest tylko dla miejscowych. Dobrze, że w parę kilometrów dalej jest duże przejście w Klobuk, gdzie bez zbędnych formalności wjechaliśmy do Czarnogóry.

Po paru kilometrach jechaliśmy już krajową drogą P11 łączącą Durmitor z Kotorem i powiem, że byliśmy zaskoczeni temperamentem tutejszych kierowców. Parę kilometrów dalej dojechaliśmy do wielkiego koreku na drodze z powodu wypadku.

Co robimy – oczywiście objeżdżamy.

Nasz objazd początkowo był bardzo malowniczy a na koniec utknęliśmy w górach powyżej miejscowości Grahovo.

Nie mieliśmy wyjścia, wróciliśmy do głównej drogi i cierpliwie czekaliśmy na swoją kolej w korku.

Naszym następnym przystankiem był

Fort Straznik

Fort Straznik znajduje się na wzgórzu o tej samej nazwie na wysokości 1225 mnpm. Budowla składa się z trzech pięter, z których pierwsze dwa to koszary z działami strzeleckimi a trzeci poziom to  jednostronna platforma z dwoma otworami na armaty na każdym rogu. Z wnętrza koszar na platformę prowadzą schody, które obecnie są dosyć niebezpieczne – my nie weszliśmy do środka.

Nie ma możliwości podjechania pod fort samochodem, wytyczony szlak jest w kilku miejscach uszkodzony i bardzo wąski. Piesza wędrówka do fortu to około 30 minut w jedną stronę. Początek szlaku jest tutaj.

Zwiedzamy, gotujemy obiad i jedziemy dalej w stronę Risan, a żeby nie było, że główną drogą to wybieramy stare, austriackie serpentyny. Widok z nich jest naprawdę spektakularny.

Ciekawostką jest ekstremalny zjazd rowerowy, który kilkakrotnie przecina drogę.

Wyjechaliśmy w centrum Risan, gdzie uzupełniliśmy nasze zapasy.

Risan

to niewielkie miasteczko południowo-zachodniej części Czarnogóry i najstarsza osada Zatoki Kotorskiej nad Adriatykiem.

W czasach rzymskich miasto nosiło nazwę Risinum. Wówczas stanowiło część prowincji Illyricum (l. 509 – 27 p.n.e.), a później Dalmatia (w l. 27 p.n.e. – 395 n.e.). Największy rozwój miasta przypadał na I i II wiek n.e., kiedy było ono najludniejszym miejscem w regionie (ok. 10 tys. ludzi).

Pierwsza wzmianka o mieście Risan sięga IV wieku p.n.e. Było ono ważną twierdzą Ilirii. Dawała schronienie królowej Teucie podczas trwania wojen iliryjskich. W niedługim okresie jej władania miasto stało się stolicą imperium. Posiadało własną mennicę, w której wybijano monety.

Na początku VII wieku ataki ze strony Awarów i Słowian zniszczyły Risan. W X wieku miasto znalazło się w granicach Cesarstwa Bizantyjskiego. W średniowieczu bardzo straciło na swoim prestiżu i od tamtej pory nie udało mu się odzyskać swej dawnej sławy i świetności.

W 1466 roku Wenecjanie w zamian za miasta Risan i Herceg Novi położone w Zatoce Kotorskiej zaoferowali wyspę Brač i pałac w Splicie. W 1482 roku w wyniku rozprzestrzenienia się Imperium Osmańskiego miasto zajęli Turkowie. A po kongresie wiedeńskim w 1815 roku Risan wraz z całym regionem zostały przyłączone do Królestwa Dalmacji. W XX wieku wchodził już w skład Socjalistycznej Republiki Jugosławii, a w latach 2003 – 2006 republiki federacyjnej Serbii i Czarnogóry. Aby od 3 czerwca 2006 roku należeć do niepodległego państwa Czarnogóry.

Nam w Risam bardzo się podobało.

Ale nie zostaliśmy tutaj na noc, pojechaliśmy do położonego naprzeciwko campingu Auto Camp Đule.

Jest to bardzo fajny, mały camping, położony nad samym brzegiem zatoki.

Bardzo nam się tutaj podobało, miejsce w pierwszej  linii brzegowej, ciepła woda w łazience, ciepła woda w zatoce a na dodatek rewelacyjne i dojrzałe figi na drzewie obok. Chociaż więcej jedliśmy arbuza.

I poranna kawa w namiocie na dachu z takim widokiem.

Koszt noclegu to 30 EUR za 4 osoby dorosłe, namiot i samochód.

Następnego dnia pojechaliśmy na przeprawę w Kamenari.

Ważne, są tutaj dwie przeprawy jedna dla miejscowych, druga dla obcokrajowców. Koszt przeprawy wynosi -4,50 EUR za samochód, nie ma opłaty za pasażerów.

Po drugiej stronie zatoki wjechaliśmy na punkt widokowy bardzo dobrze zachowaną kapliczką. Co ciekawe, klucz do wejścia był na drzwiach, przytwierdzony zwykłym wkrętem.

Zatoka Kotorska

to jedna z ciekawszych atrakcji Czarnogóry, przyciąga krajobrazami przypominającymi norweskie fiordy i zabytkowymi miasteczkami, malowniczymi wyspami czy plażami. Często nazywana jest Boka, co po włosku (bocca) oznacza usta, ponieważ zatoka z lotu ptaka ma podobny kształt. Zatoka Kotorska składa się z czterech mniejszych zatok połączonych kanałami. Otaczają ją dwa masywy Alp Dynarskich: góra Orjen na zachodzie i Lovcen na wschodzie, ma 28 km długości a linia brzegowa rozciąga się na 107,3 km.

Widoki z wzgórz otaczających Kotor zapierają dech w piersiach.

Przed Kotorem zwiedziliśmy jeszcze pięknie zachowaną twierdzę

Twierdza Vrmac

Przyznam, że nigdy nie zwiedzałam tak dobrze zachowanego historycznego pustostanu, udostępnionego w całości do zwiedzania.

Do budynku wchodzimy drzwiami z olbrzymią kratą.

Klimat zwiedzania jest nie opisania – będzie film z tego miejsca.

Konieczna jest latarka – jest sporo gruzu, dziur w podłodze, czasami z sufitu zwisają druty lub liny.

Twierdza ma trzy piętra, na każde można wejść dobrze zachowanymi schodami. Pierwsze piętro to cele lub pokoje, drugie piętro to stanowiska artyleryjskie.

Wokół twierdzy też jest bardzo malowniczo.

Twierdza Vrmac została wybudowana w latach 1894-1897 i wraz z fortem Trašte, Gorazda tworzyły specjalną granicę obronną, której wspólnym celem była ochrona zatoki kotorskiej.

Wokół Kotoru jest cała masa fortyfikacji obronnych, polecam dla zwolenników historii na kilka dni.

My w tej wyprawie odpuściliśmy pozostałe fortyfikacje i pojechaliśmy do Kotoru.

Kotor to najpopularniejsze miejsce w Zatoce Kotorskiej, a obok Budvy także w Czarnogórze. Już w 1979 roku wraz z okolicznymi miejscowościami został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO i przyciąga tłumy turystów. Historia miasta sięga III w. p.n.e., kiedy to osiedlili się tu Ilirowie, ale swój port mieli również Grecy i Rzymianie. Kotor uchodzi za jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w południowo-wschodniej Europie i często jest porównywany do Dubrownika.

Pierwsze, co zwraca uwagę po przyjeździe do miasta, to okalające je mury. Mają one długość 4,5 km, a budowano je w okresie od IX do XVIII wieku.

Na zwiedzanie Kotoru potrzeba kilku godzin. Warto zanurzyć się w labiryncie ulic pełnych wspaniałych starych budowli, klimatycznych małych kawiarni i sklepów. Tuż obok siebie zobaczysz budynki w stylach romańskim, gotyckim, renesansowym, barokowym oraz świątynie katolickie i prawosławne.

Klimatyczne restauracje spełniają nawet najbardziej wyrafinowane zachcianki. Byliśmy w trzech. To jak z tą dietą, jedna nam nie wystarczyła.

I pstrągi wokół murów obronnych.

Spędziliśmy w Kotorze kilka godzin.

Zabrakło nam sił aby przy 35 stopniach wejść schodami do zamku św. Jana. Został na raz następny.

Zapraszamy na dzień poprzedni naszej wyprawy

Maglić – jak nie zdobyliśmy najwyższego szczytu BiH

To była nasza druga wizyta nad Boką Kotorską i pewnie wrócimy tu jeszcze nie raz.

Naszym następnym przystankiem będzie Veslo.

Magiczne Veslo – gdzieś na Półwyspie Luštica

Menu