Cañon de Guatín i Termas Bajas w drodze do Geysers Del Tatio – Atacama 2024 – dzień 2

To nie była spokojna noc.

Po północy na camping ANDES NOMADS DESERT CAMP & LODGE dojechał jeden samochód. Tylko jeden a hałasu, krzyków i stuków było jak z całego autokaru. Rankiem okazało się, że to 4 panów w terenówce…

Na pustyni mimo zimnych nocy, rano, gdy tylko wyjdzie słońce robi się przyjemnie ciepło. Kawa w takich okolicznościach i z takim widokiem zawsze smakuje nam najlepiej. Nawet, gdy nie jest zbyt dobra – a akurat taką trafiliśmy w markecie.

San Pedro de Atacama znajduje się na wysokości 2.400 m.n.p.m., spędziliśmy tutaj łącznie 5 dni.

2 dni na początku pobytu, co pozwoliło nam się zaaklimatyzować do wysokości przed dalszą podróżą i 3 dni na koniec pobytu. Łącznie na Atacamie zrobiliśmy ponad 4 tysiące kilometrów.

Plan na dziś to dojechać do gejzerów Tatio, które znajdują się w odległości 80 kilometrów i na wysokości ponad 4.300 m.n.p.m.

Zanim ruszyliśmy w drogę, zajechaliśmy na jedyną stację paliw i zatankowaliśmy do pełna samochód i 2 dodatkowe kanistry. Teraz mieliśmy zasięg na ponad 800 kilometrów, co powinno nam wystarczyć. W Chile nie ma rozbudowanej sieci stacji paliw, w małych miasteczkach na bezdrożach nie ma ich w ogóle a paliwo można kupić w dwóch przygranicznych z Boliwią wioskach po zawyżonych cenach (jeżeli w ogóle jest). Przed nami było ponad 700 kilometrów trasy do pierwszej stacji paliw. No zobaczymy.

Do gejzerów Tatio prowadzi droga numer B-245, częściowo asfaltowa, częściowo szutrowa.  Nasz pierwszy przystanek, to dolina kaktusów.

Valle de los Cactus

Najlepiej zatrzymać się na parkingu TUTAJ. My początkowo zjechaliśmy wcześniej, jednak nie warto.

Z parkingu jest śnieżka wzdłuż rzeki Rio Puritama.

Nie wiem jak długa jest ścieżka, my przeszliśmy jakiś kilometr i wróciliśmy drugą stroną strumyka na parking.

Bardzo nam się podobało.

Zwłaszcza te olbrzymie trawy, które rosły dookoła.

Rio Putitama to taka niezwykła rzeka, ponieważ  jest termalna. W jej górnym nurcie funkcjonują termy Puritama, które niestety są dosyć drogie, 30.000,oo CLP za osobę i dodatkowo trzeba z wyprzedzeniem rezerwować wejście określając porę dnia.

Nie skorzystaliśmy z ich oferty, ponieważ z termalnej rzeki można korzystać również bezpłatnie i bez rezerwacji czyli na dziko.

Termas Bajas – Guatin

Samochód najlepiej zostawić TUTAJ.

Schodzimy w dół wąwozu, kierując się w górę rzeki aż do momentu kiedy znajdziemy kładkę na drugą stronę. Za kładką znów idziemy w górę rzeki, po jakimś kilometrze napotykamy pierwsze „baseny”, w których można się zanurzyć.

Woda nie jest gorąca, raczej ciepła, co pozwala się kąpać bez ograniczeń czasowych.

Po długim relaksie w rzece pojechaliśmy dalej, podziwiając niesamowity krajobraz na wysokości 4.000 m.n.p.m.

W Patagonii żyją Gwanako Andyjskie (Lama guanicoe) a tutaj na Atacamie mniejsze Wikunie andyjskie (Lama vicugna). Na początku wydawało nam się, że to te same osobniki, jednak Gwanako jest większe od Wikunii i dodatkowo ma ciemne umaszczenie głowy.

Co jakiś czas spotykaliśmy ich stada liczące po kilka osobników.

Po drodze możemy się zatrzymać:

Mirante do Camelo– ładny widok na wulkany,

Laguna Flamingos– nie mieliśmy szczęścia do „czerwonych bocianów”,

Machuca – typowo turystyczna wioska z ładnym kościółkiem na wzgórzu. My byliśmy tutaj dwukrotnie i za każdym razem było zamknięte. Mieliśmy ochotę na szaszłyki z lamy, niestety nie spotkaliśmy ani jednego człowieka.

Przerwę na obiad zrobiliśmy sobie przy

Vado Río Putana

Vado Río Putana – rozlewisko na rzece Putana – totalna oaza na pustkowiu.

Byliśmy na wysokości 4.500 m.n.p.m., świeciło słońce, piliśmy piwko po obiedzie i obserwowaliśmy różne gatunki ptaków i zwierząt dla których to rozlewisko jest domem. Dla nas raj…

Pojechaliśmy jeszcze kawałek dalej.

Do miejsca noclegu „na dziko” mieliśmy jakieś 20 kilometrów, czyli blisko, postanowiliśmy więc po raz pierwszy na tym wyjeździe polatać dronem.

I wszystko szło dobrze aż do momentu gdy ciepły, mocny wiatr okazał się mocniejszy od naszego małego drona.

Mimo długich poszukiwań, a wydawało się, że biały dron pośrodku niczego będzie dobrze widoczny…

i mimo prób odczytania współrzędnych upadku, 3 godziny później nadal tkwiliśmy w tym samym miejscu.

I nastąpiło nasze pierwsze spotkanie z „el carabineros”


Carabineros de Chile to chilijskie krajowe organy ścigania żandarmerii, które mają jurysdykcję nad całym terytorium narodowym Republiki Chile. Utworzona w 1927 roku ich misją jest utrzymanie porządku i egzekwowanie praw Chile. Zgłosili się do Ministerstwa Obrony Narodowej za pośrednictwem podsekretarza Carabineros do 2011 roku, kiedy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Bezpieczeństwa Publicznego uzyskało nad nimi pełną kontrolę. Są one w praktyce w pełni oddzielone od trzech innych oddziałów wojskowych przez departament, ale nadal są uważane za część sił zbrojnych.


których zainteresowała nasza długa obecność w tym miejscu.

Grzecznie wyjaśniliśmy, że zgubiliśmy drona a na następne pytanie co teraz będziemy robić odpowiedzieliśmy, że wracamy do San Pedro de Atacama, bo tylko tam jest internet. Zaproponowali, że oni również jadą w tamtym kierunku, więc możemy jechać razem. I tak też wracaliśmy całą drogę powrotną w asyście „el carabineros” na kogutach.

W mieście postanowiliśmy zjeść porządną kolację, jak już w nim jesteśmy. Trafiliśmy na super restaurację „El Diablo” z muzyką na żywo. Pobraliśmy współrzędne drona, jednak było już zbyt późno aby wracać na miejsce jego upadku.

Po namyśle postanowiliśmy wrócić na parking przy Dolinie Kaktusów i tam przenocować. Miejsce było oddalone od głównej drogi i dodatkowo była toaleta.

I tak zakończył się nasz 2 dzień na Atacamie.

Poprzedni wpis:

Valle de Marte czyli Dolina Śmierci – pierwszy dzień w San Pedro de Atacama – Atacama 2024 #1

Następny wpis:

https://hawranki.pl/wsrod-andyjskich-gigantow-na-pograniczu-chile-i-boliwii-z-ollague-do-colchane-atacama-2024-3/

Menu