Litwa, Łotwa i Estonia po bezdrożach
to cel naszej wyprawy
Dzień trzeci
Trasa: Troki – delta Niemna
Rano trochę z żalem zbieramy się i wyjeżdżamy z Troków w stronę Kowna, kierujemy się na sam „koniec” Litwy.
Początkowo, ponad 180 kilometrów jedziemy autostradą, która na Litwie jest bezpłatna dla samochodów do 3,5 tony ładowności. Na wysokości miejscowości Kryžkalnis, skręcamy w stronę granicy z Rosją i przez następne 60 kilometrów jedziemy w stronę Sowiecka czyli dawnej Tylży.
Szyłokarczma
Następnie wąskimi, szutrowymi drogam, mijając małe litewskie wioski jedziemy w stronę Szyłokarczmy, po litewsku Šilut. Szyłokarczma jest stolicą położonego w delcie Niemna Kraju Szyłuckiego. Obejmuje obszar między ramionami delty Niemna czyli rzekami Atmata i Skirvyt. Jest siedzibą powstałego w 1992 roku Parku Regionalnego Delty Niemna.
W Szyłokarczmie przez ponad 500 lat działał targ rybny, na którym rybacy z wybrzeża sprzedawali swój połów i mogli kupić niezbędne produkty i wyroby rzemieślnicze. Te z kolei przywozili chłopi i rzemieślnicy ze Żmudzi.
Obecnie jest to dosyć duże miasteczko z ciekawymi, drewnianymi budynkami.
My jedziemy dalej do „litewskiej Wenecji” czyli do miejscowości
Minija

Miasteczko położone jest nad rzeką Minija, skąd wzięło swoją nazwę, na dwóch przeciwległych brzegach rzeki, które nie mają ze sobą połączenia. Można wynająć kolorowy, rybacki domek i zamieszkać na kilka dni, ale to dla osób naprawdę spragnionych spokoju.
Po obu stronach rzeki czekają zacumowane większe i mniejsze jednostki pływające, od statku wycieczkowego, kutra rybackiego czy żaglówki.



To właśnie stąd można się wybrać na wycieczkę po delcie Niemna a właściwie to po trzech jej odnogach Atmate, Pakalne i Skirvyte.


Przy wjeździe do wioski jest stary, urokliwy, prawdopodobnie ewangelicki cmentarz.

Z Minija jedziemy szutrem w stronę Zatoki Kurońskiej i przylądka Vente do miejscowości Šturmai. Naszym głównym celem jest restauracja rybna Šturmų Švyturys.
Šturmai
Mamy wyjątkowo wietrzy dzień, siadamy w środku klimatycznej restauracji. Po krótkiej rozmowie z kelnerką dowiadujemy się, że wszystkie porcje są na 2-3 osoby i możemy wybrać sobie rybę, którą chcemy zjeść.
Decydujemy się na zupę rybną, carpaccio i sandacza.




Oczywiście nie będę pisać, że wszystko było smaczne, było przepyszne.
Ciekawym zwyczajem jest powitanie przez gospodynię, która podeszła do naszego stolika niosąc zupę rybną, przywitała się z nami a następnie ugasiła w wazie z zupą palący się kawałek drewna prosto z ognia. Życzyła nam przy tym zdrowia i abyśmy powrócili tu znów w gości.
Następnym naszym przystankiem jest
przylądek Vente
czyli koniuszek półwyspu pomiędzy Zalewem Kurońskim a ujściem Niemna.
Zostawiamy samochód na parkingu i przechodzimy około 500 metrów do zbudowanej w 1863 roku latarni morskiej, która obecnie jest nieczynna. Latarnia nie jest zbyt wysoka, ma 11 metrów wysokości i można się na nią bezpłatnie wdrapać po metalowych schodach.



Pogoda nie była idealna ale mogłam dostrzec w oddali piaszczyste wydmy na mierzei Kurońskiej.
N przylądku Vente znajduje się stacja ornitologiczna, która działa od 1924 roku. Podobno w czasie największego nasilenia migracji, nad półwyspem przelatuje dziennie nawet 300 tys. ptaków. Rocznie w stacji odławia się i obrączkuje od 60 do 80 tysięcy sztuk. Służą temu widoczne na półwyspie zbudowane z sieci pułapki.

Po intensywnym dniu czas na odpoczynek. W pobliżu jest kilka campingów, my wybieramy camping Ventainė.
Równe, trawiaste i duże parcele ulokowane są przy głównym budynku, ponad plażą i małym, prywatnym portem. Na campingu jest restauracja, dwuosobowe domki do wynajęcia oraz całkiem spore zaplecze sanitarne. Zapłaciliśmy 22 euro za samochód, namiot i 3 osoby.


Plaża przyległa do campingu jest całkiem urocza, składa się z milionów muszelek wyrzuconych przez morze.



Dzień zakończył się przepięknym zachodem słońca.


Jutro jedziemy na Mierzeje Kurońską.
Zachęcam do śledzenia naszej wyprawy na blogu lub na naszej stronie na facebook.
Poprzednie wpisy dotyczące Litwy:
dzień pierwszy
dzień drugi
Beata