Valle de Marte czyli Dolina Śmierci – pierwszy dzień w San Pedro de Atacama – Atacama 2024 #1

Pierwszy dzień w San Pedro de Atacama nie był łatwy.

Mieliśmy za sobą nocny lot z przesiadką w Santiago, następnie półtorej godzinną jazdę busikiem z Calama, odbiór samochodu, zakupy…

Przelot z Patagonii na Atacamę

W Chile, z uwagi na ukształtowanie kraju, najlepszym środkiem transportu  jest samolot, my 4 krotnie korzystaliśmy z linii LATAM. Z Santiago mają połączenia do wszystkich większych miast w kraju.

Niestety nie ma bezpośredniego połączenia z południa kraju na daleką północ, jak mawiają Chilijczycy. Wykupiliśmy lot z przesiadką w Santiago, dodatkowo nocny aby nie tracić całego dnia na lotniskach. I tak o 23.59 wylecieliśmy z Punta Arenas do Santiago, gdzie po 3 godzinach mieliśmy następny lot do Calamy.

Z lotniska mieliśmy zarezerwowany jeszcze z Polski przejazd busem do San Pedro de Atacama. W Calama działają dwie firmy, które wykonują takie przejazdy: Transvip i PAMPA TRANSFER.  Obie oferują przejazdy indywidualne lub grupowe w podobnych cenach – 15.000 CLP za osobą w jedną stronę. My wybraliśmy Pampa, z uwagi na bardziej czytelną aplikację i sposób rezerwacji.

Droga dojazdowa z Calama do San Pedro jest bardzo monotonna, dopiero ostatnie 5 kilometrów oferuje widok na miejscowość.

San Pedro de Atacama

Jak opisać San Pedro de Atacama?

Zielona oaza pośrodku pustyni? Turystyczna wioska tętniąca życiem?

Na pewno byliśmy zaskoczeni, że dobrej jakości asfalt skończył się przed wjazdem do miejscowości, w której wszystkie drogi są szutrowe. W centrum obowiązuje ograniczenie prędkości do 20 km/ha a i tak w powietrzu jest pełno pyłu. Na głównej ulicy przeważają agencje turystyczne oferujące najróżniejsze wycieczki i takich turystów jest najwięcej. Reszta miejscowości to w większości różnej klasy hotele, restauracje, małe sklepiki z pamiątkami, piekarnie z empanadas (rogalami z różnym nadzieniem) czy bazary. W tym wszystkim 2 większe markety, jedna stacja paliw (w Chile jest bardzo mało stacji paliw – czasami co 300- 400 km), bankomat.

Kierowca wysadził nas przed bramą Wicked Campers.

Tak, tutaj również skorzystaliśmy z oferty tej samej firmy co w Patagonii, z tą różnicą, że teraz zamiast busika mieliśmy Toyotę Hilux z namiotem dachowym i wyposażeniem campingowym.

Niestety nie da się przyspieszyć formalności związanych z odbiorem samochodu. Z doświadczenia wiemy, że najlepiej 2 razy wszystko sprawdzić, 2 razy o wszystko zapytać i dodatkowo nagryać całą procedurę.

Było bardzo gorąco.

Nagła zmiana klimatu z 10 stopni na 30 plus, brak snu i głód nie ułatwiały nam zadania więc gdy tylko wyjechaliśmy z siedziby Wicked, od razu zatrzymaliśmy się w barze. Bardzo powszechne są tutaj bułki (ogromne) z mięsem z lamy lub guanako.

W mieście całkiem dobrze działał internet, więc zlokalizowaliśmy market, kupiliśmy rzeczy z listy i mogliśmy wyjechać z miasta aby odetchnąć.

I zmienić ubranie na letnie.

Dzisiaj do wyboru mieliśmy wjazd do dwóch dolin, które znajdują się w zasięgu paru kilometrów od San Pedro de Atacama.

Pierwsza, słynna – Valle de la Luna czyli Dolina Księżycowa to obowiązkowy punkt w czasie pobytu w San Pedro. Każda wycieczka ma ją w swoim planie, więc raczej nie można tam liczyć na spokój.

My nie byliśmy przekonani, czy na pewno chcemy ją zobaczyć a zwłaszcza pierwszego dnia, dlatego wybraliśmy drugą, mniej obleganą Valle de Marte czyli Dolinę Śmierci lub Dolinę Marsa.

Valle de Marte

Do doliny można wjechać samochodem, bilety kupuje się na miejscu, w budce strażnika, opłata 5.000 CLP od osoby, co daje jakieś 46,00 złotych za 2 osoby. Bilet upoważnia nas również do wjazdu na taras widokowy na całą dolinę. Trasa przejazdu ma około 5 kilometrów i kończy się przy dużej wydmie. Na wydmy niestety nie można wjechać samochodem.

Bardzo lubię pustynny piasek, relaksuje mnie, dodaje energii.

Aby dojechać na punkt widokowy na całą Dolinę Śmierci, musimy najpierw z niej wyjechać na główną drogę a następnie kierować się w stronę Calamy. Po około 5 kilometrach (22°54’21.0″S 68°15’23.0″W) należy skręcić w prawo i szutrową drogą jechać w stronę budki strażnika, któremu musimy okazać kupiony wcześniej bilet wstępu do doliny.

Widok na dolinę jest niesamowity.

W tle butka strażnika.

Na szczęście, nie było limitu czasu, jaki można spędzić na punkcie widokowym. Tłoku również nie było, długo byliśmy sami.

Wulkan Licancabur

Wulkan Licancabur ma wysokość 5916 lub 5920, czyli prawie 6000 metrów n.p.m. Krater wulkanu zamyka jezioro, które jest jednym z najwyżej położonych jezior na świecie. Jezioro ma wymiary ok. 90 na 70 metrów, czyli prawie piłkarskiego boiska.

Ciekawostka:

Na Wulkanie Licancabur bije się rekordy świata w nurkowaniu na wysokości. Niskie ciśnienie (460 Hpa) sprawia, że potrzeba kilkudziesięciu kilogramów balastu, aby zatopić się w wodach jeziora.

Licancabur i jego legendy

Wulkany w Chile, Boliwii i Argentynie były ważnym elementem tamtejszej kultury. Na niektórych z nich można spotkać inkaskie ruiny lub zmumifikowane zwłoki.

Jest też legenda związana z wulkanem… A ja lubię legendy.

Opowiada o dwóch młodzieńcach, Licancaburze i Juriquesie, którzy pokochali tę samą kobietę, księżniczkę Quimal. Księżniczka oddała swoje serce Juriquesowi, lecz jej ojciec, książę Lascar, przyrzekł jej rękę temu drugiemu. Podczas nocy poślubnej Quimal wyznała Licancaburowi, że jest w ciąży. Rozżalony młody małżonek powiedział o tym ojcu księżniczki, ten wpadł w gniew i kazał ściąć Juriquesowi głowę. Jednak ta tragiczna historia ma swój szczęśliwy koniec.

Każdego ranka Juriques obejmuje swym cieniem Quimal. Licancabur natomiast uronił tyle łez, że powstało jezioro wypełniające krater.

Druga półkula ma swoje prawa i końcem kwietnia dzień jest krótki, słońce zachodzi po 18.00 a około 19.00 jest już całkiem ciemno.

Pierwszy nocleg zaplanowaliśmy na campingu ANDES NOMADS DESERT CAMP & LODGE, który położony jest 10 kilometrów od centrum San Pedro. Camping ma całkiem przyzwoite zaplecze sanitarne, mały basen, pralkę, prąd – czyli wszystko co jest potrzebne.

Z campingu jest również piękny widok na Wulkan Licancabur.

Koszt campingu za 2 osoby i samochód to 20.000 CLP czyli około 90 złotych.

I tak minął nam pierwszy dzień na Atacamie.

Następny wpis:

Cañon de Guatín i Termas Bajas w drodze do Geysers Del Tatio – Atacama 2024 – dzień 2

Menu